Brzydkie kaczątko
Reżyseria: Anita Piotrowska Teatr: Śląski Teatr Lalki i Aktora "Ateneum" w Katowicach
Data publikacji: środa, 02.04.2025
Ocena: 8/10
To fascynujące, że ten spektakl mógłby powstać 30 lat temu i pewnie też za 30 lat. Powstał jednak teraz i uczy młodych widzów (nawet trzylatków) wrażliwości, budowania i odkrywania poczucia przynależności, przyjaźni, poszukiwania i odkrywania siebie oraz znaczenia, jakie ma każda istota. Piszę o "Brzydkim Kaczątku" - klasycznej adaptacji baśni Andersena, której w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora Ateneum dokonała (jako autorka scenariusza i reżyserka) Anita Piotrowska.
To bajka bez udziwniania, bajka ufająca z jednej strony klasycznej historii, a z drugiej dziecięcej wrażliwości. Bajka, która wprawdzie nie puszcza oka do dorosłego widza, ale pozwala mu odkryć w sobie dziecko i zachwycić się na nowo ożywającymi w rękach animatorów lalkami i przedmiotami. I przeżywać wspólnie z dzieckiem historię małego łabądka, które odkrywa kim jest. Staromodne i staroświeckie? Być może, ale czy to pierwszy raz gdy okazuje się, że pogoń za nowościami gna nas w ślepą uliczkę, a to, co sprawdzone okazuje się być najlepszym wyjściem?
Piękne są te kolejne sceny - z jajkami, z wachlarzami, z padającym śniegiem (który zawsze wywołuje na widowni przeciągłe woooooow), z powracającą w kolejnych porach roku gąsienicą, z dumnym bocianem. Znakomicie zaprojektowane są ptasie lalki (kaczki i ich mama, bocian, orzeł), które mają w sobie coś bajkowego i symbolicznego, ale jednocześnie nikt nie może mieć wątpliwości, czym są. I do tego wypełniona tiulem i światłem przestrzeń, przeistaczająca się szybko na przykład w toń jeziora (za scenografię odpowiada reżyserka spektaklu).
Znaną opowieść tam, gdzie jest to niezbędne, snuje widzom narrator (Aleksandra Zawalska), podczas gdy pozostała trójka aktorów (Urszula Gołdowska, Krystyna Nowińska, Michał Skiba) ogranicza się do animowania przedmiotów i wydawania dźwięków, pomruków i innych onomatopei. Do tego świetna muzyka, której autorem jest Maciej Cempura. Słów jest tu zdecydowanie mniej niż scenicznych działań, których pomysłowość jest naprawdę spora. A wszystko w przestrzeni ciepłej, bezpiecznej przestrzeni i w czasie, który nie zdąży się dzieciom znudzić (około 45 minut).
Myślę, że to znakomity sposób na rozpoczęcie z bardzo młodym widzem teatralnej przygody, ale także ci nieco starsi powinni dać się zanurzyć w ten świat (oglądałem spektakl ze szkołami i przedszkolami - na widowni panowała cisza i skupienie). Jeśli ktoś ma ochotę na klasyczny teatr dla dzieci z klasyczną baśnią, niech koniecznie odwiedzi katowickie Ateneum!
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10