JAROSŁAW CISZEK

Ballady i romanse

Reżyseria: Jerzy Jan Połoński     Teatr: Teatr Dzieci Zagłębia im. J. Dormana w Będzinie
Data publikacji: piątek, 17.03.2023

Ocena:   6/10

Ballady i romanse

Oto przed Wami kolejna recenzja - jeszcze ciepła, bo spektakl oglądałem dzisiaj. Tym razem "Ballady i romanse" w Teatrze Dzieci Zagłębia im. Jana Dormana w Będzinie. Może najpierw kilka słów o tym miejscu - to teatr, w którym uczyłem się sztuki. Tu jako dziecko przyprowadzała mnie mama, potem chodziliśmy z przedszkola i szkoły. To ówczesny aktor tej sceny, Piotr Kłódka, uczył mnie podstaw aktorstwa, potem na tej scenie amatorsko grywałem i reżyserowałem, a nawet dostałem szansę wystąpić z zawodowymi aktorami w spektaklu "Kosmita", reżyserowanym przez dyrektora Dariusza Wiktorowicza. Jeszcze niedawno byłem bardzo na bieżąco z tutejszymi premierami, teraz - przyznaję - jest z tym gorzej. Tym bardziej cieszę się, że mogłem choć trochę nadrobić.

Spektakl "Ballady i romanse" powstał oczywiście na podstawie napisanego 200 lat temu zbioru poezji Adama Mickiewicza. Wyreżyserowali go Marta Wiśniewska i Jerzy Jan Połoński. I po raz kolejny spektakl tego reżysera wydaje mi się bardziej efekciarski niż efektowny. Mickiewicz wielkim poetą był - dobrze, że sięga się do tych tekstów, które budują nasz kanon kultury. Mamy tu mickiewiczowskie frazy praktycznie w całości energetycznie wyśpiewane do - to trzeba podkreślić - świetnej muzyki Marcina Partyki, garściami czerpiącej z różnych, głównie współczesnych nurtów. Byłaby z tego znakomita i energetyczna płyta, zwłaszcza, że będziński zespół ma wokalny power [EDIT: PŁYTA JEST, O CZYM NIE MIAŁEM POJĘCIA!]! Wokół tych piosenek jest ogrom scenicznego ruchu i efektowna momentami choreografia. Cóż z tego, skoro sceniczne działania nie zawsze podkreślają i wzmacniają tekst i zbyt często obliczone są na efekt właśnie.

Inscenizowanie tomu poezji to zawsze ryzyko - jak je połączyć w spójną opowieść. Tu się nie trudzono - mamy po prostu kolejne wiersze i kolejne mniej i bardziej skomplikowane choreograficzne układy. Tym co spaja, jest konwencja muzyczna i wizualna, ale przez to nie mam poczucia jakiegoś całościowego odbioru dzieła - równie dobrze można by bez wielkiej straty zamienić utwory miejscami, coś dorzucić lub odjąć. Aktorzy dwoją się i troją w artystycznych i gimnastycznych pozach, ale mam głębokie poczucie, że wiele działań nie wynika z pogłębionej refleksji reżysera nad tekstami i ich znaczeniem. Nie dostajemy też szansy na jakąś reinterpretację i współczesne odczytanie ballad. Owszem - zaaranżowane muzycznie słowa "Romantyczności", "Lilii" czy "Świtezianki" brzmią współcześnie i mogą się podobać, ale czy mogą coś znaczyć, przed czymś przestrzec, coś rozjaśnić?

Miast rozjaśnić, zdecydowano się na klimat mroczny (ale jednak na tyle, by nikt nie poczuł poważnego strachu) i grobowy (teatr obok cmentarza - wreszcie doszło do jakiejś synergii tych przestrzeni). Tę atmosferę uzyskano dzięki apokaliptycznym kostiumom, makijażom, scenografii, dymom i światłu. Zresztą od nagrobka Mickiewicza wszystko się zaczyna. Dedykacja wiersza "To lubię" w wykonaniu Wojciecha Żaka jest jednak tak przesadzona, że nie pozwoliła mi skupić się na tekście. Mam zresztą wrażenie, że spektakl będzie zrozumiały dla tych, którzy choć z grubsza znają poszczególne teksty (a więc głównie uczniowie, choć w sumie wypada, by był to każdy). O ile dość dobrze pamiętałem część z nich, o tyle szczególnie uważnie wsłuchiwałem się w te, które gdzieś się zatarły w mojej pamięci, czyli "Kurhanek Maryli" i "Pierwiosnek". I niestety wiem o nich niewiele więcej. Na scenie mamy też perkusję - cała reszta muzyki jest odtwarzana. Spodziewałem się jakiejś większej roli tego instrumentu, ciągłości w wykorzystywaniu. Jednak to kolejny element, gdzie to właśnie ciągłości i konsekwencji wydaje się najbardziej brakować.

Czy to więc, uwzględniając wszystkie uwagi, spektakl zły i spisany na straty? Ależ skąd! Po prostu spodziewałem się wydobycia nieco głębszych znaczeń. I choć reżyseria moim zdaniem się nie obroniła broni się będziński zespół i słowa samego Mickiewicza. Poza tym chyba już nigdzie nie ma tak tanich biletów jak w Będzinie, więc warto się przekonać na własne oczy i uszy o czym piszę. A przede wszystkim – wrócić do tekstów kanonicznych w jakiejkolwiek formie!

Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: raczej dla nowicjuszy


Recenzja wideo:


Galeria: