Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek
Reżyseria: Daniel Arbaczewski Teatr: Teatr Dzieci Zagłębia im. J. Dormana w Będzinie
Data publikacji: czwartek, 05.12.2024
Ocena: 8/10
Uwielbiam skarpetki. Nie, to nie będzie tekst o żadnych fetyszach, ani nawet odzieżowych upodobaniach, ale rzetelna recenzja spektaklu "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" w reżyserii Daniela Arbaczewskiego, który od tygodnia można oglądać na scenie Teatru Dzieci Zagłębia im. Jana Dormana w Będzinie. Zanim jednak o nim, nie mogę nie wspomnieć innego dzieła ze skarpetkami w tytule, czyli "Skarpetki. Opus 124" - spektaklu warszawskiego Teatru Współczesnego w reżyserii Macieja Englerta z koncertowymi rolami Piotra Fronczewskiego i Wojciecha Pszoniaka. Oglądanie go przed laty, było dla mnie czymś niesamowitym, a że jest też dostępne realizowane w ramach Teatru Telewizji nagranie, to korzystając z okazji gorąco polecam i zachęcam!
Do tego, by zobaczyć będzińskie "Skarpetki" bardzo zachęcam - nie tylko dzieci (od 5. roku życia), ale i każdego, kto dziecko jeszcze w sobie ma. "Dziesięć niesamowicie odważnych skarpet miało już dość siedzenia w koszu z brudną bielizną (...) postanowiło dać nogę i przeżyć dziesięć niesamowitych przygód. Zupełnie różnych przygód" - czytamy na stronie teatru zamysł fabuły, którą zresztą rodzice powinni doskonale kojarzyć, bowiem scenariusz spektaklu reżyser napisał na podstawie niezwykle popularnej książki dla dzieci, autorstwa Justyny Bednarek. Popularnej na tyle, że skarpetkowe spektakle były lub są grane w kilkunastu polskich teatrach lalkowych i dramatycznych.
Mamy więc skarpetki, które trafiły do ptasiego gniazda lub pałacu, zostały mysią mamą, politykiem, marynarzem, artystą, detektywem, clownem, a nawet... swetrem lub różą. Co komu w duszy gra - w tym świecie wszystko jest możliwe. Spektakl ma niesamowicie wartkie tempo, które zmusza aktorów do dużego wysiłku i dyscypliny, ale przez to ogląda się go naprawdę znakomicie. Nawet jeśli nie wszystkie historie są równie dobre i ciekawe, nie sposób zdążyć się znudzić, bo szybko przechodzimy do kolejnej. Wszystko w rytm znakomitej muzyki Piotra Osaka, która wymaga od aktorów naprawdę ogromnego wokalnego talentu. Na uwagę zasługują też choreografia (odpowiadał za nią Szymon Michlewicz-Sowa), a zwłaszcza symboliczna scenografia (dzieło Dariusza Panasa) - spektakl zmusza to uruchomienia pokładów wyobraźni. Tekst skrzy się humorem, który - co ważne i wcale nie oczywiste - choć puszcza oko do dorosłych, jest dostosowany do wieku odbiorców. Dodając do tego świetnie zgrany zespół aktorski (Katarzyna Bała, Joanna Rząp, Karol Gaj, Marcin Lieber, Wojciech Żak) otrzymujemy prawdziwą, energetyczną petardę, pełną dowcipu, ale i wzruszeń, przeżyć poważnych, ale i zupełnie absurdalnych i szalonych. A do tego daje kilka ważnych lekcji: nie tylko takich na temat roli przygód, potencjału drzemiącego w nas, którego czasem sami nie dostrzegamy, czy znaczenia pomocy drugiemu, ale też modowych (nie zakłada się białych skarpet do garnituru).
A więc dla rodziców to może i oczywiste, ale jeśli tylko macie jakiegoś bratanka, siostrzenicę czy innego małego kuzyna, to wypożyczcie go na kilka godzin (1,5h spektaklu plus dojazd) i zabierajcie do Będzina. Podarujecie mu znakomity prezent, a i sami będziecie się dobrze bawić. Może nawet uda wam się odkryć na nowo wewnętrzne dziecko. Przy Mikołajkach i w przededniu Świąt - jak znalazł!
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 (nawet 8,5)
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: NIE