Autentik
Reżyseria: Norbert Rakowski Teatr: Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu
Data publikacji: wtorek, 23.09.2025
Ocena: 6/10
"Jesteśmy tym, kogo udajemy, i dlatego musimy bardzo uważać, kogo udajemy" - ten cytat z Kurta Vonneguta wyświetla się na początku spektaklu "Autentik", będącego koprodukcją Teatru im. J. Kochanowskiego w Opolu (tam go oglądałem i dziękuję za zaproszenie) i Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. H. Tomaszewskiego.
Dzieło zostało wymyślone, napisane i wyreżyserowane przez Norberta Rakowskiego i ma być próbą odpowiedzi na pytanie o naszą, ludzką autentyczność. Wobec kogo pokazujemy swoją prawdziwą twarz? Dlaczego udajemy? Czy to co zwierzęce jest zawsze naturalne? To pytania, jakie stawia spektakl, pozostawiając odpowiedź widzom. Na spotkaniu z nimi reżyser stwierdził, że "Teatr nie zmieni świata, ale może stawiać pytania". Nie do końca zgadzam się z tą tezą (owszem - dzieło oglądane przez kilkuset czy nawet kilkanaście tysięcy widzów nie ma szans zmienić świata czy narodu, ale może zmienić jakiejś osobie cały świat, jego optykę), ale rzeczywiście jest ona w tym spektaklu prezentowana konsekwentnie, przez co po spektaklu zostajemy z całą masą wątpliwości i dylematów, które musimy sobie sami poukładać.
Jeden z dwóch filarów opowieści stanowią rozmowy dwójki bohaterów. To młoda laureatka stypendium, która została wybrana do projektu badawczego (Aurora Lipartowska) oraz uznany profesor, wielki ekspert w swojej dziedzinie (Bartosz Woźny). Początkowo nie wiemy, czego dotyczą badania, później dowiadujemy się, że ich przedmiotem (a może już podmiotem?) są człekokształtne małpy (w naprawdę wiarygodnych, kompletnych silikonowych kostiumach grają je Karolina Pewińska oraz Jakub Klimaszewski).
Tematów jest tu sporo - etyka, nauka, biznes, pieniądze, prestiż, samooszukiwanie się, samostanowienie. W godzinnym przedstawieniu upchnięto naprawdę wiele, a jednak ten wycinek historii pozostawił we mnie pewien niedosyt. Choć wymienieni aktorzy (zarówno ludzcy, jak i "zwierzęcy", za których choreografię i upodobnienie ruchów do małp odpowiada Janusz Orlik) wywiązują się ze swoich ról naprawdę znakomicie, a atmosfera zdaje się gęstnieć z każdym słowem, miałem wrażenie przegadania całości i sporego pustosłowia, za którym kryło się mniej niż by mogło. Wszak te rozważania podejmowane są w literaturze, teatrze i filozofii od lat, by wspomnieć tylko Gombrowicza, który mógłby zostać ojcem chrzestnym rozważań. Nie mniej trzeba przyznać, że spektakl ma potencjał, by poruszać, by stanowić punkt zaczepienia w dyskusji i jako taki wart jest rozważenia w planowaniu teatralnych wojaży. Ot - lekki paradoks, ale przecież to z nich składa się nasze życie, nie tylko teatralne.
Choć (co wielokrotnie podkreślałem) nie lubię, gdy od aktorów oddziela mnie scenografia z siatki, pleksy czy czegokolwiek innego, tym razem zmieniająca się w wielki ekran klatka robiła duże wrażenie. Dla zwierząt stanowiła cały świat, dla ludzi - mikrokosmos, w którym zamykają się, by pokazać swoje skondensowane dylematy, problemy, emocje lub odreagować. Autorką scenografii jest Maria Jankowska, reżyseria światła to dzieło Bogumiła Palewicza, urzekające projekcje stworzył Wojciech Kapela, a za wspomniane już kostiumy odpowiadają Paula Grocholska oraz Wanda i Marcin Kędzierzawscy. Strona plastyczna stoi więc na równie wysokim poziomie co aktorska, podobnie jak przyprawiająca całość muzyka.
W historii pojawia się jeszcze jeden aktor - Kamil Brzeziński. Taneczne wykonywanie obowiązków jego postaci (asystenta) otwiera spektakl, jego spokojna i czuła relacja z małpami go zamyka. I chyba ta klamra, ta ludzko-zwierzęca czułość, pozostaje i rezonuje we mnie najmocniej. No i robotyczny pies - wprowadzający dodatkowy element technologiczny, który niestety nie znajduje żadnego rozwinięcia w tekście czy akcji, ale ewidentnie potęguje zainteresowanie.
Choć wolałbym wyraźniejszą pointę tej historii, szanuję jej twórców za konsekwencję. Na pewno nie jest to spektakl dla każdego, ale wydaje mi się, że w tym szaleństwie jest metoda i warto dać mu szansę, choćby dla aktorów, albo tej chwili, gdy obserwując dłużej małpy zaczynamy zastanawiać się, czy jesteśmy dalej w teatrze, czy też w niedalekim opolskim zoo.
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10