JAROSŁAW CISZEK

Czarna komedia

Reżyseria: Andrzej Nejman     Teatr: Teatr Miejski w Gliwicach
Data publikacji: czwartek, 21.12.2023

Ocena:   5/10

Czarna komedia

Ostatnia recenzja w 2023 roku… W sobotę obejrzałem "Czarną komedię" w Teatrze Miejskim w Gliwicach w reżyserii Andrzeja Nejmana. Nie jestem najlepszą osobą do recenzowania fars. Od dawna powtarzam, że mam alergię na spektakle, gdzie w dekoracji występują więcej niż jedne drzwi, bo jak widzę taką scenografię od razu wiem, że zaraz będzie trzaskanie i wysoki poziom absurdu. Nie lubię takich spektakli i od dość dawna mnie one nie bawią (chyba po prostu mi się przejadły, kiedyś konsumowałem je namiętnie). Tutaj zapowiadało się nieźle, bo w scenografii (skądinąd bardzo dobrze zaprojektowanej przez Wojciecha Stefaniaka) drzwi aż tak wiele nie było... Niestety było farsowo, co nie jest dobrą wiadomością dla mnie, ale dla fanów gatunku może być. Jeśli ktoś lubi takie komedie omyłek, śmiało może się do Gliwic wybrać i obejrzeć "Czarną komedię"! Zapewne mu się spodoba tym bardziej, że miałem wrażenie, że jeszcze kilku spektakli z publicznością potrzebują aktorzy by spektakl się właściwie "ułożył".

Kilka słów wypada powiedzieć o fabule, którą stworzył Peter Shaffer. Oto mamy młodego rzeźbiarza (Mariusz Galilejczyk) wraz ze swoją partnerką (Klaudia Cygoń-Majchrowska) czekającego na znanego kolekcjonera, który może odmienić jego los i kupić tworzone rzeźby. Problem w tym, że na skutek ogromnej awarii gaśnie światło. Znaczy - tak właściwie to się zaświeca... Bowiem odwrócono tu role światła i ciemności - kiedy na scenie jest ciemno (przy zdecydowanie zbyt długim wstępie), aktorzy poruszają się swobodnie. Kiedy na scenie światło się zapala (po awarii prądu), aktorzy błądzą w ciemności, chodzą po omacku i na wszystko wpadają. Ogromne uznanie należy się tu oświetleniowcom gliwickiej sceny, bowiem fragmenty ciemności pojawiają się wokół bohaterów, gdy ci zapalają zapałkę czy latarkę. Andrzej Nejman nazwał to po spektaklu "czarnym światłem", jakiego jeszcze nie odkryli fizycy. Ta techniczna precyzja zasługuje na docenienie.

Oczywiście na scenie - jak to w farsie - pojawia się więcej postaci: sąsiadka (dobra jak zawsze Aleksandra Maj), sąsiad (chyba najlepszy w całym spektaklu, bo najmniej przerysowany Cezary Jabłoński), przyszły teść (najgorsza, bo dla odmiany najbardziej przerysowana kreacja spektaklu, zbudowana na nadmiarze krzyku - aż trudno uwierzyć, że to chwalony na tym profilu za poprzednie role Lech Mackiewicz), poprzednia dziewczyna rzeźbiarza (Aleksandra Wojtysiak), wreszcie elektryk i wyczekiwany kolekcjoner (kolejno Maciej Piasny i Kornel Sadowski).

Spektakl wymaga od nas wysokiego poziomu "zawieszenia niewiary". Wszak nigdy w normalnych, domowych warunkach nie jest tak ciemno, by oczy nie przyzwyczaiły się choć trochę. Przerysowany sposób gry i gagi nie trafiały do mnie, nie mniej naprawdę kilka razy uśmiałem się z żartów słownych, bo i taki humor tu się pojawia. Recenzje zawsze są subiektywne, ale te dotyczące komedii i tego, co kogo bawi, zwłaszcza. Dlatego zachęcam - sprawdźcie sami. Gliwicka scena ma naprawdę dobry zespół i nie serwuje byle czego, więc sądzę, że fani gatunku powinni być ukontentowani. Tym bardziej, że Andrzej Nejman ma wielkie doświadczenie w komediowo-farsowych przebojach. Ja bawiłem się średnio i to nie moja bajka, więc daję 5 gwiazdek.

Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: Nie


Recenzja wideo:


Galeria: