JAROSŁAW CISZEK

Dziwny przypadek psa nocną porą

Reżyseria: Tadeusz Kabicz     Teatr: Teatr Miejski w Gliwicach
Data publikacji: poniedziałek, 22.05.2023

Ocena:   7/10

Dziwny przypadek psa nocną porą

A więc... dziś w cyklu recenzenckim "Dziwny przypadek psa nocną porą" w Teatrze Miejskim w Gliwicach w reżyserii Tadeusza Kabicza. Spektakl powstał na podstawie książki (niestety jej nie czytałem), jego premiera była dwa miesiące temu, a ja wybrałem się nań w piątek. I cieszę się, że gliwicka scena znowu ma coś wyjątkowego do zaprezentowania!

Historia, która jest nam pokazywana, to opowieść o Christopherze - autystycznym 15-latku, w którego świat musimy się zanurzyć by rozwiązać wraz z nim zagadkę śmierci psa sąsiadki. Tak przynajmniej zaczyna się opowieść, ale potem ciężar sprawy się zwiększa, a zagadki - rodzinne, nie kryminalne - mnożą. Nie jest to więc, jak można by przewidywać z opisu na stronie, kolejne postawienie autystyka w zderzeniu z zawodem - w tym przypadku detektywa (jak w popularnym serialu "The Good Doctor", gdzie młody autystyk jest genialnym lekarzem). To opowieść o mierzeniu się ze światem w ogóle, o rodzinie i trudnościach codzienności. Zawiedzeni będą też ci, którzy spodziewali się poważnej kryminalnej zagadki, gdyż wątek ten szybko schodzi na boczny tor. I chyba dobrze, bo dzięki temu oglądamy historię o inności i akceptacji, o radzeniu sobie ze światem i uświadamianiu, że każdy postrzega go inaczej. Wreszcie o dorosłych wyborach z młodzieńczej perspektywy.

W głównej roli występuje gościnnie młody Oskar Jarzombek. Granie nastolatka przez człowieka mającego 23 lata to wyzwanie. A w graniu człowieka z autyzmem łatwo przesadzić. Dlatego tym bardziej brawa dla Jarzombka, który nie szarżował, był powściągliwy, a jednocześnie przyciągał i skupiał uwagę.

Cieszy mnie możliwość oglądania na scenie Pawła Koślika - szerszej publiczności znany głównie z Ucha Prezesa, ale ja uwielbiałem jego rozliczne kreacje w jednej z lepszych produkcji, jakie zrobiła w ostatnich latach TVP czyli "La la Poland" (polecam całym sercem tę wspaniałą, satyryczną opowieść o Polsce i Polakach). W tym spektaklu Koślik urzeka swoją... zwyczajnością. Całym sercem wierzymy w jego niełatwą miłość do syna i troskę o niego.

Mamy na scenie też wielu innych aktorów - wcielających się w różne postaci (często kilka), to znów stanowiących niejako personifikację myśli bohatera. Bywają sceny zbiorowe absolutnie perfekcyjne i zjawiskowe - lot rakietą w kosmos i dworzec, jednak w części z nich nie mogłem pozbyć się wrażenia dużej przypadkowości i niedopracowania. Bywają pomysły genialne w swojej prostocie (bębniący palcami o ścianki aktorzy w scenie deszczu) oraz mocno przesadzone zważywszy na umowność konwencji. Aktorzy jednak robili co mogli i mieliśmy do czynienia z naprawdę ciekawymi drobnymi kreacjami (Lech Mackiewicz jako szczur długo pozostanie w mojej pamięci, jak zawsze świetni są Mariusz Galilejczyk, Jolanta Olszewska i Aleksandra Maj, ale i reszta ekipy dotrzymuje kroku). Nie rozumiem tylko (znowu) po co przy tak małej scenie aktorzy posiłkują się mikroportami. Zdecydowanie lepiej ogląda mi się spektakle bez takich wspomagaczy...Niefortunne wydało mi się otwarcie spektaklu - nie znając książki nie miałem pojęcia kim jest "narratorka" i czemu opowiada nam tę historię. Choć wyjaśnia się to dość szybko miałem wrażenie, że lepiej było inaczej nas w tę historię wprowadzić. Nie rozumiem też rozbijającego akcję przydługiego wstępu do II aktu z porządkowaniem sceny i zagajaniem publiczności. Łamanie 4 ściany to zawsze coś ciekawego dla widza, ale niekonsekwentne wprowadzenie tej przydługiej sekwencji nie przypadło mi do gustu. Bardzo podobał mi się za to pomysł dodatkowego zakończenia.

Na słowo uznania zasługuje też scenografia, która symbolicznie kreuje nam przestrzeń - jest kreatywna właśnie przez to, że można ją swobodnie przekształcać, co wychodzi bardzo udanie. Dopełniają jej ciekawe projekcje, choć siedząc w bliskich rzędach niezbyt wygodnie ogląda się te, wyświetlane na suficie (a ich powielenie z boku sceny jest mało czytelne).

Podsumowując - nie ze względu na kryminalną zagadkę, ale uczenie się o tym, jak inni postrzegają świat warto odwiedzić Teatr Miejski w Gliwicach. Odrobicie lekcję z empatii, a przy okazji zobaczycie dobry spektakl, który oswaja z innością i daje nadzieję. Oraz stanowi lekcję o tym, że nie tylko moja wizja świata jest jedyną słuszną. Polecam!

Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: Nie - zapraszam młodzież i dorosłych

Dodatkowe uwagi: przemyślcie proszę to używanie mikroportów 🙁


Recenzja wideo:


Galeria: