JAROSŁAW CISZEK

Edukacja Rity

Reżyseria: Alicja Stasiewicz i Lech Mackiewicz     Teatr: Teatr Miejski w Gliwicach
Data publikacji: poniedziałek, 16.09.2024

Ocena:   7/10

Edukacja Rity

Czasem każdy z nas potrzebuje takiej niezbyt skomplikowanej i przewidywalnej historii, mającej w sobie jednak dużo humoru, wdzięku i życiowej mądrości. Taka właśnie jest "Edukacja Rity" w Teatrze Miejskim w Gliwicach w reżyserii grających jednocześnie główne role Alicji Stasiewicz i Lecha Mackiewicza.

Ileż razy widzieliśmy już w kinie, teatrze i literaturze dwójkę ludzi z zupełnie innych światów? Pozornie nic ich nie łączy, jednak okazuje się, że mogą wzajemnie dać sobie bardzo dużo. Nawet jeśli ten pociąg jedzie po z góry utartych torach, wciąż gliwicki spektakl ogląda się z przyjemnością - wszak nie zawsze podróżujemy po to, by odwiedzać nowe miejsca. Czasem spokojnie i bez przeszkód, bez nadmiernych zaskoczeń i emocji, chcemy dojechać do z góry wiadomej stacji.

Ta podróż w towarzystwie dwójki aktorów mija gładko, a dwie godziny zlatują dość szybko. Mamy tu profesora (Lech Mackiewicz) - wrażliwego poetę, wielbiciela literatury, ale chyba ostatnio bardziej mocnych trunków. W ramach "Uniwersytetu otwartego" na indywidualnych zajęciach odwiedza go co tydzień fryzjerka (Alicja Stasiewicz), która chciałaby tu "dowiedzieć się wszystkiego". Jej atutem jest przede wszystkim szczerość, otwartość i bezpośredniość. On zaś umie znaleźć i docenić w człowieku to, co ważne, prawdziwe, piękne. Ich spotkania będą cenną lekcją i szansą na zmianę dla obojga.

Wiarygodność spektaklu to zasługa aktorów. Zdecydowanie bardziej podobał mi się Lech Mackiewicz, choć może nieco zbyt mało zagrała w nim ta zmiana postaci. Ale może po prostu doskonale rozumiem i utożsamiam się z tym stanem permanentnego intelektualnego zmęczenia, z którego tak ciężko jest nam się czasem wybić? Bardzo wyraźnie zmienia się Rita, niestety Alicja Stasiewicz wychodzi od postaci nazbyt karykaturalnej i przerysowanej, ocierającej się o farsowość (z nieznośnym, wwiercającym się w głowę akcentem). Generalnie jednak pomimo pewnych obiekcji i zastrzeżeń na kolejne odsłony i spotkania tej dwójki patrzy się bardzo przyjemnie, a mając ich na małej scenie, "na wyciągnięcie ręki", możemy spokojnie rozkoszować się tą sympatyczną, dowcipną (choć nie można powiedzieć, że skrzącą się humorem) historią.

Do tego cała opowieść rozgrywa się w bardzo dobrze dopasowanej do tekstu i wiarygodnej scenografii Natalii Kołodziej, a kolejne scenki oddzielają świetne ilustracje muzyczne (Damian Neogenn Lindner).

Zastanawiam się, czy takie spotkania byłyby możliwe w polskich realiach. Czy tekst pozostałby wiarygodny, gdybyśmy zamiast Blake'a i Szekspira mieli Wyspiańskiego i Sienkiewicza? I jak zachowywałby się polski profesor, wobec takiej uczennicy. Nie wiem czy możliwe licencyjne jest takie dostosowanie, ale chętnie bym go zobaczył. Ale póki co można cieszyć się gliwicką wersją, po której zostaje w człowieku kilka refleksji. Nawet, jeśli są mało odkrywcze (nie oceniać książki po okładce…), to warto je czasem przypominać.

Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: Nie
Brak  niestety zdjęcia z plakatem. Poprawię się następnym razem.


Recenzja wideo:


Galeria: