Odlot!
Reżyseria: Jerzy Jan Połoński Teatr: Teatr Miejski w Gliwicach
Data publikacji: czwartek, 10.04.2025
Ocena: 9/10
Jeśli zachwycanie się spektaklami dla dzieci jest objawem starzenia się to… starzeję się z dumą i radością. I z tymi samymi emocjami polecam Wam kolejną produkcję dla najmłodszych (7+) – tym razem "Odlot!" w Teatrze Miejskim w Gliwicach, napisany przez Freda Apke, a wyreżyserowany przez Jerzego Jana Połońskiego.
Nie widziałem kultowej animacji pod tym tytułem, ale porównując opisy, tematykę i sferę plastyczną widać pewne podobieństwa. Mamy oto seniora Łukasza – wdowca przyjaźniącego się z dwoma stworzeniami: młodą kawką o imieniu Tobi, którą uratował, gdy była pisklęciem, oraz starą i mądrą kurą Augustą (której podbierane jajka są ulubionym domowym przysmakiem).
Tobi jest wścibski, ciekawski, egoistyczny, bywa impertynencki i chce, by cały dom kręcił się wokół niego. Roznosi go energia, niczym rozkapryszonego dzieciaka. A Łukasz nie ma siły, w dodatku czuje, że nadchodzi kres jego długiego życia. Temat odejścia z tego świata splata się z rozmową na temat opuszczenia rodzinnego – nomen omen – gniazda. To bardzo ważne tematy, choć mam wrażenie, że pierwszy potraktowany jest dużo mądrzej niż drugi (niezbyt podoba mi się, że zachętą do opuszczenia domu, były snute wizje mające niewiele wspólnego z rzeczywistością). Nie ma jednak co narzekać, bo spektakl to mądra, dowcipna opowieść o sprawach bardzo ważnych, znakomity przyczynek do rozmów, poruszających te najtrudniejsze tematy, których domagają się czasem dzieci.
Spektakl trwa godzinę i rozgrywa się w bardzo przyjemnej, nieco baśniowej scenografii (uzupełnionej projekcjami widoku za oknem), z absolutnie pięknymi kostiumami (dzieło Anny Chadaj). Dość klasyczne, ale widowiskowe ptasie stroje znakomicie uzupełnia kostium z lalkową głową Łukasza. Wprawna animacja podkreśla poczucie umowności, baśniowości tej historii, potęguje poczucie bezpieczeństwa, tak ważnego przy poruszaniu trudnych tematów.
W rolę Łukasza znakomicie wciela się Paweł Pawlik, aktor-lalkarz. Dobrze, że do animacji lalek zatrudnia się w teatrze dramatycznym fachowców, bo wbrew pozorom nie jest to sprawa prosta, o czym już wielokrotnie pisałem w recenzjach. Na scenie dzieje się prawdziwa magia, a głowa Łukasza naprawdę ożywa i choć widzimy aktora stojącego za nią, efekt jest znakomity i bardzo przekonujący. Znakomite są także obie ptasie role (choć kury jest tu zdecydowanie za mało) Katarzyny Wysłucha i Magdaleny Wawrzyniak.
Spektakl naładowany jest pozytywną energią, bawi i wzrusza oraz zostawia po sobie wiele refleksji. Oby więcej było takich produkcji dla dziecięcej publiczności!
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: Nie