JAROSŁAW CISZEK

Złote Płyty

Reżyseria: Mateusz Pakuła     Teatr: Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Data publikacji: piątek, 13.12.2024

Ocena:   5/10

Złote Płyty

Wszystko wskazuje na to, że to ostatni ze spektakli oglądanych w tym roku i ostatnia recenzja. Tym bardziej mi przykro, że "Złote płyty" z Teatru Capitol we Wrocławiu autorstwa i w reżyserii Mateusza Pakuły, które oglądałem w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w ramach Festiwalu "Boska komedia" niezbyt mi się podobały.

A przecież historia Carla Sagana, słynnego popularyzatora wiedzy o kosmosie miała potencjał. Spektakl to wymyślony zapis autentycznych spotkań grupy pod jego przywództwem, która w latach 70. na zlecenie NASA miała wybrać materiał na tytułowe Złote Płyty, które na sondach Voyager polecą w kosmos, niosąc przekaz i pokazując nas obcej cywilizacji. Jakie dzieła sztuki, nauki i techniki najlepiej pokażą prawdę o nas? Jak dokonać wyboru pod naporem ograniczeń decydentów, którzy nie chcą na przykład nagości? Spektakl w oprawie muzycznych hitów lat 70. miał stanowić rozrywkę podszytą refleksją.

I owszem - mamy tu trochę humoru, odrobinę romantycznej historii między dwójką bohaterów (zresztą autentycznej), nieco refleksji (ciekawy jest ten zapis kosmicznej rozmowy pod koniec), ale wszystko to po prostu do mnie nie przemówiło, nie było odpowiednio pogłębione i wydobyte. Nawet jeśli aktorzy Capitolu znakomicie śpiewają muzyczne hity w aranżacjach Antonisa Skoliasa i Zuzanny Skolias-Pakuły, nawet jeśli Emose Uhunmwangho dwoi się i troi w dwóch naprawdę zabawnych, częściowo improwizowanych (choć przydługich i chyba lepiej by zagrały, gdyby je podzielono) monologach, to wciąż oczekiwałbym czegoś więcej. I w sumie jest mi obojętne, czy więcej komedii, czy więcej refleksji. Bylebym nie skończył spektaklu ze smutnym "To naprawdę tylko tyle?".

Sporo w spektaklu jest dziwnych dłużyzn - już od przydługiej, kosmicznej projekcji na wstępie (choć rozumiem jej cel), przez długą rozmowę telefoniczną z odpowiedzią "mhm", aż po niezrozumiale długą pauzę przed opisem drugiego z obrazków przez panią Emose. Nie rozumiem też sensu zapowiedzi spektaklu i jego podsumowania z offu - można było spokojnie wpleść to w teksty bohaterów, a nie korzystać z takiej protezy. Na pochwałę zasługuje za to scenografia, za którą - podobnie jak za kostiumy - odpowiada Justyna Elminowska. Jest też kilka niezłych pomysłów choreograficznych autorstwa Mikołaja Karczewskiego. Aktorzy (Rafał Derkacz, Katarzyna Pietruska, Helena Sujecka, Albert Pyśk, Michał Zborowski) naprawdę bardzo poprawnie grają swoje role, są sprawni wokalnie i choreograficznie, ale nie mają zbyt wielu okazji by zabłysnąć, a niektóre z tych okazji (jak scena potężnego, podbudowanego przekleństwami zdenerwowania Tima) działają przeciwskutecznie i raczej mnie zniechęcały.

Szkoda, bo naprawdę chciałbym się mądrze rozerwać. Brakuje w teatrze komedii podszytych refleksją o tym, jacy jesteśmy. "Złote płyty" - przynajmniej moim zdaniem - niestety nie wykorzystały do końca swojej szansy i potencjału.

Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: NIE
Z powodu braku wywieszonego plakatu w teatrze okolicznościowa fotografia autorstwa Bogdana Prejsa.


Recenzja wideo:


Galeria: