JAROSŁAW CISZEK

Zły

Reżyseria: Piotr Ratajczak     Teatr: Teatr Polski w Bielsku-Białej
Data publikacji: poniedziałek, 03.06.2024

Ocena:   8/10

Zły

"Zły" w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej w reżyserii Piotra Ratajczaka – widziałem tydzień temu i nadrabiam recenzenckie obowiązki, polecając tę historię serdecznie.

Powojenna Warszawa trapiona jest przez chuliganów, zakapiorów, agresorów i innych łotrów utrudniających życie normalnym mieszkańcom. Milicja nie daje sobie rady, więc by dobro zatriumfowało niezbędny jest superbohater. Taki na miarę PRL… Czytałem tę westernowo-romansową powieść Leopolda Tyrmanda (z polecenia mojego nieodżałowanej pamięci ojca chrzestnego, który bardzo ją zachwalał) i trochę trwało, zanim dotarłem na jej sceniczną odsłonę. A warto ją zobaczyć, bo to spektakl dowcipny, ciekawie zrealizowany i znakomicie – jak przystało na bielską scenę – zagrany. Nie dziwią zatem cztery Złote Maski (spektakl roku, reżyseria, rola drugoplanowa dla Adama Myrczka i scenografia).

Łotrzykowska powieść Tyrmanda z wielością bohaterów, splatających się wątków i miejsc akcji była dla teatru wyzwaniem, jednak w pierwszej kolejności Joanna Kowalska (autorka adaptacji), a następnie ożywiający poszczególne sceny reżyser Piotr Ratajczak i choreograf Arkadiusz Buszko zasługują na wyrazy uznania. Duża tu też zasługa scenografii autorstwa Marcina Chlandy – wspomagana światłem czarno-biała przestrzeń wypełniona ni to budą, ni to częściowo okratowanym kioskiem, udatnie kreuje nam kolejne miejsca akcji, przesuwając nas od sceny do sceny. Trochę to przechodzenie do kolejnych krótkich scen staje się po dłuższym czasie męczące, ale ze względu na charakter pierwowzoru – można to wybaczyć.

Tym bardziej, że spektakl skrzy się humorem, ma znakomite sceny zbiorowe, umiejętnie porusza się między kliszami z komiksu, romansu, kryminału. I odpowiada na naszą wewnętrzną potrzebę wymierzenia sprawiedliwości złu, które triumfować na dłuższą metę nie może.

Aktorzy w spektaklu tworzą galeria osobowości. Skreślone grubą kreską postaci wywołują uśmiech i pozwalają na traktowanie historii z przymrużeniem oka, jednak nie dystansując nas od siebie. Zapamiętam przede wszystkim czarne charaktery – znakomitego Michała Czadernę, Mateusza Wojtasińskiego, a także Sławomira Miskę i (jako szefa) Adama Myrczka. Urocza jest Oriana Soika jako milicjantka Dziarska, niezawodnie wspaniale ze swoich ról wywiązują się Tomasz Lorek (redaktor Kolanko) i Grzegorz Margas (Kuba). Cała reszta aktorskiego zespołu czy to w rolach zasadniczych, czy też jako element nierzadko wychodzącego na widownię tłumu, sprawdza się świetnie. Aktorzy w swoich postaciach umierają i odradzają się w kolejnych rolach. Kalejdoskop się kręci, umowność scen bijatyk bywa urocza; mamy napady, porwania i przesłuchania. Trochę na ich tle blednie zaś tytułowy Zły – Rafał Sawicki, nasz superbohater w odjechanym, komiksowym kostiumie (który zresztą niezbyt mi się podobał).

Warto zanurzyć się w tę czarno-białą opowieść, bo gwarantuje ona przyjemny relaks oraz potwierdzenie wiary i intuicji, że ktoś ze złem wygrać musi. Przydałby się nam taki samozwańczy bohater – Polska nie ma niestety szczęścia do Batmanów i Supermanów (no chyba, że Superbohatera Asa z "Hydrozagadki" albo, przy pewnej dozie tolerancji, Porucznika Borewicza). Co zrobić – może po prostu taki mamy klimat.

Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: Nie


Recenzja wideo:


Galeria: