Koty
Reżyseria: Jakub Szydłowski Teatr: Teatr Rozrywki w Chorzowie
Data publikacji: czwartek, 23.02.2023
Ocena: 9/10
A więc czas na tekst o kotach i to nie byle jakich - śpiewają, tańczą i ogólnie robią show. Czy trzeba jeszcze kogoś przekonywać, że "Koty" w Teatrze Rozrywki w reżyserii Jakuba Szydłowskiego to znakomita rozrywka w najlepszym wydaniu?
Jeśli ktoś jeszcze "Kotów" nie widział - powinien to koniecznie nadrobić. Choćby dlatego, że to absolutna klasyka musicalu skomponowana przez A.L. Webbera do wierszy Thomasa Eliota (na kilka lat przed moim urodzeniem). Pierwsza polska inscenizacja z Teatru Muzycznego ROMA była wielkim hitem i Chorzów ma szansę powtórzyć ten wieloletni sukces (pomóżcie mu w tym!). Wersji warszawskiej nie widziałem, ale płytę ze spektaklu znam na pamięć. Dlatego ucieszyłem się, że Teatr Rozrywki pracuje w oparciu o świetny przekład Daniela Wyszogrodzkiego. Dokonano w nim jednak kilku drobnych zmian (choćby w piosence Semafora, dostosowując końcówkę do lokalnej topografii - mamy więc w tekście nie tylko Chorzów, ale także Rudę). Warto tu może wspomnieć, że "Koty" są musicalem o tyle nietypowym, że nie mają typowej fabuły. To zlepek kocich piosenek i kocich charakterów, spojonych narracją o balu i przejściu do kociego raju. Spoiwo jest wiotkie, ale porywająca muzyka i cała reszta musicalowego rzemiosła przykrywa i rekompensuje ten brak.
Świetna w spektaklu jest scenografia, choć ponownie miałem wrażenie, że scena Teatru Rozrywki okazuje się dla takich tytułów nieco przyciasna (podobnie, a nawet jeszcze bardziej rzucało się to w oczy przy "Cabarecie"). I tak trwałem w entuzjastycznym nastawieniu do scenografii aż do finału, kiedy Grizabella unoszona do kociego raju była wyglądającym tandetnie koszowym podnośnikiem. I wiem, że nie tylko mnie trochę zepsuło to efekt finału. Naprawdę nie dało się nic wokół niego wyczarować? Aktorzy i tancerze w kocich kostiumach i makijażach są często nie do poznania! Generalnie oprawa plastyczna spektaklu jawi się wspaniale (doceniam jeszcze świetne kartonowe psy i myszy!), choć mam problem z niedostosowaniem części kostiumów do opisywanego w tekście wyglądu danego kota (a więc to, co widzimy, nie zawsze zgrywa się z piosenką, choćby w przypadku Mefistofeliksa, któremu zresztą odebrano piosenkę i z jego songu zrobiono song o nim).
W ogóle aktorzy to temat na osobne zachwyty - absolutnie show kradnie Tomasz Wojtan. Piosenka Ram-Tam-Tamka to jedno, ale to co robi później, jak wypełnia swoimi drobnymi zachowaniami i gestami przestrzeń wokół głównej akcji to mistrzostwo wdzięku, klasy i talentu. Dublurę tej roli ma Piotr Brodziński - nie widziałem go w tej roli, ale nie sądzę, by mógł choć zbliżyć się do tego, co robi pan Wojtan, więc jeśli kupujecie bilet po ogłoszeniu obsady - wybierajcie mądrze i co jakiś czas zerknijcie co tam się wokół niego dzieje. Chyba największe brawa zebrał nostalgicznie-wzruszająco-uroczy Mirosław Książek jako Gus (tu także jest dublura, więc znowu warto zerkać na obsadę). I rzeczywiście wygrywa wszystko, co w jego wspaniałym songu jest do wygrania. Na marginesie - mają coś w sobie te songi upadłych gwiazd... Przypomina mi się długa owacja, jaką zbierała na tej scenie Maria Meyer w "Bulwarze zachodzącego słońca". Wspaniale jak zawsze wypada Wioletta Białk w najbardziej znanym songu z tego musicalu, czyli "Memory". Spory kawał spektaklu bałem się, że nic więcej do zaśpiewania nie będzie miał Rafał Talarczyk, ale na szczęście usłyszeliśmy ten jeden z moich ulubionych głosów Rozrywki. Państwo decydenci - publiczność domaga się więcej Rafała Talarczyka!
Generalnie wszyscy - orkiestra, aktorzy i tancerze robią świetną robotę. Miałem natomiast problem z ich... znikaniem. O ile część z nich jest na scenie przez cały czas, o tyle część ulotniała się gdzieś po swoim songu, co nieco mnie wybijało i raziło w kontekście formuły spektaklu. Nie mam pojęcia - być może to standard we wszystkich inscenizacjach, ale dziwnie mi się to odbierało.
Podsumowując - gorąco polecam zarówno lubiącym psy (sam jestem z teamu psiarzy), jak kochającym koty, zarówno dorosłym, jak i dzieciom i młodzieży. Spektakl jest uniwersalny i ma szansę spodobać się naprawdę każdemu.
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: niekoniecznie
Dodatkowe uwagi: czy da się jakoś ograć plastykę podnośnika w finale?