Matki Śnieżne
Reżyseria: Karina Grabowska Teatr: Teatr Śląski im. S. Wyspiańskiego w Katowicach
Data publikacji: czwartek, 09.10.2025
Ocena: 8/10
Jeśli na widowni Sceny w Malarni Teatru Śląskiego 90% oglądających stanowią kobiety to znak, że zapewne grany jest tam spektakl "Matki śnieżne". Czy to znaczy, że mężczyzna, w dodatku bezdzietny, nie odnajdzie się w tej historii? Bynajmniej!
To spektakl ciepły, jak majowe słonko i optymistyczny, jak ekler do porannej kawy. A jednak przecież nie cukierkowo-laurkowy, lecz dotykający codziennych macierzyńskich doświadczeń. Po przedstawieniu człowiek ma ochotę uściskać swoją mamę, lub przynajmniej do niej zadzwonić, by powiedzieć ciepłe słowo. Aktorki Teatru Śląskiego (tekst napisała Katarzyna Błaszczyńska, reżyserowała Karina Grabowska) stworzyły historię z humorem opowiadającą o macierzyństwie (co bardzo ważne - zarówno biologicznym, jak i adopcyjnym!) w najróżniejszych aspektach - od słodkich tekstów najmłodszych, przez codzienną logistykę, bunt, choroby, przestępczość, aż po doświadczenie poronienia, straty czy decyzji o nieposiadaniu potomstwa. Jest też miejsce na relacje dorosłych kobiet z własnymi matkami. Wiele w tych opowieściach znajdziemy humoru z codzienności, wiele tu motywacji, wiele zrozumienia i wyrozumiałości. Oraz wzruszeń w tych poważnych tematach. Całość delikatna, subtelna, radosna, napisana, wyreżyserowana i zagrana z widoczną pasją.
Historia kobiet prowadzona jest w nawiązaniu do baśni o "Królowej Śniegu", stanowiąc z jednej strony próbę odpowiedzi na pytanie, czemu to rodzice nie szukali Kaya, z drugiej przenosząc różne doświadczenia Gerdy na życie bohaterek. I ta paralela wydaje mi się być najsłabszym ogniwem. To znaczy nie jest zła, lecz nie była mi ona potrzebna jako spoiwo, którym stara się być. Historie radosne i trudne po prostu bronią się doskonale same. Ogromną zaletą spektaklu są piosenki napisane i skomponowane przez Annę Bratek, które na pewno zapadną w pamięć (zwłaszcza ta o poronieniu oraz chorobach; byłaby z tego swoją drogą niezła płyta, gdyby tylko nieco rozbudować materiał...). Symboliczna, wzbogacona projekcjami scenografia Agaty Kurzak także broni się świetnie.
Znakomita obsada Teatru Śląskiego gra z ogromnym sercem, szczerą radością i zaangażowaniem, traktując swoje bohaterki z dużą czułością. Ciężko tu wprowadzać jakieś szczególne wyróżnienia - trzeba pochwalić po prostu wszystkie panie: Karinę Grabowską (która także reżyserowała spektakl), Annę Lemieszek, Agnieszkę Radzikowską oraz Violettę Smolińską. Takie spektakle pokazywane na polskich scenach czy w telewizji mogłyby więcej zrobić dla demografii, niż słynna seria billboardów. A przecież nie jest to tania propaganda, lecz po prostu kobiece świadectwo pokazujące najróżniejsze doświadczenia, wzorce i punkty widzenia. Do własnej oceny. Warto ten spektakl polecić na kobiecy, odstresowujący wieczór z nutą nostalgii. Mężczyźni też się odnajdą - gwarantuję!
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10