Każdy ratuje jednego
Reżyseria: Dariusz Starczewski Teatr: sztuka na wynos w Krakowie
Data publikacji: piątek, 21.02.2025
Ocena: 8/10
Odwiedziny krakowskiej sztuki na wynos to zawsze wydarzenie nastrajające miłą aurą tajemniczości. Niezwykły teatr robiony w zwykłym krakowskim mieszkaniu, przemili aktorzy, z którymi przed i po spektaklu można porozmawiać i wypić herbatę (za symboliczne 5zł) - musicie tego doświadczyć (szczegóły o samym miejscu w mojej recenzji spektaklu "Hamlet..." - zapraszam do lektury TUTAJ, kto jeszcze nie czytał). Uprzedzam - to miejsce wciąga, uzależnia, zachęca do powrotu swoją nienarzucającą się, ale wyraźną familiarnością, oryginalną przestrzenią i (przede wszystkim, a może wcale nie?) niebanalnymi spektaklami.
Tym razem repertuar lżejszy niż ostatnio, co wcale nie znaczy, że banalny. Bo spektakl "Każdy ratuje jednego" autorstwa Ingrid Lausund w reżyserii Dariusza Starczewskiego to opowieść bardzo przewrotna. Podglądamy próbę do charytatywnego wydarzenia na rzecz Afryki i poznajemy różnorodne artystyczne temperamenty, ale i różne filozofie pomagania. Dostaje się tu udającym płacz celebrytom, ale także osobom nadmiernie zakochanym we własnej wizji pomagania i sakralizującym nieomal swoje wybory. Wydrwiona jest naiwność, polityczna poprawność i postawa, w której każdy chce postawić na swoim. Spektakl miesza dominujące lekkie tony z głębokim absurdem wydarzeń, w który zostajemy wrzuceni, ale także z poważnymi rozważaniami o tym, jakie pomaganie powinno być, co nami kieruje, gdy pomagamy. Ale to tylko jedno piętro układanki, bo to też opowieść o artystach różnej maści, ich samouwielbieniu, małostkach i słabostkach, niemożności współpracy i niechęci do rozejścia się. W tym zakresie oglądana próba przypominała mi nieco znakomity "Scenariusz dla trzech aktorów". Jest to wreszcie opowieść po prostu o ludziach, o ich temperamentach, charakterach i przekonaniach.
Każdy z tych wątków poprowadzony jest brawurowo, proporcje powagi do humoru są świetnie wyważone, a do tego oglądamy popis znakomitej gry aktorskiej. Nie zawsze udaje się w teatrze równie ciekawie i konsekwentnie pokazać zarówno indywidualne postaci, ich współzależności oraz grupę, twórczy - w tym przypadku - kolektyw. Na równe pochwały zasługują Joanna Stankiewicz, Urszula Grabowska, Jakub Ormaniec, Kamil Toliński i Bohdan Graczyk - każdy ma swoje w pełni wykorzystane 5 minut, ale każdy przez cały spektakl trzyma swoją postać w ryzach. Do tego aktorzy swobodnie radzą sobie z łamaniem czwartej ściany integrując się z niewielką widownią sztuki na wynos. I choć (wracam ze swoją manierą, dawno tego nie pisałem) nieco skróciłbym niektóre wątki, to całość jest na pewno interesującym scenicznym pomysłem, świetnie zrealizowanym i wartym by go promować. A więc promuję i namawiam - chodźcie do sztuki na wynos, oglądajcie takie spektakle jak "Każdy ratuje jednego" i pomagajcie, bo dobrze jest wspierać innych! Tak po prostu.
Ocena spektaklu: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
Spektakl dla widzów wprawionych teatralnie: NIE
Plakatu brak - palma za moimi plecami to element (skądinąd również bardzo dobrej) dekoracji spektaklu